,, My z poprawczaka ”
Powieść ta ukazuje dramat młodzieży będącej w konflikcie z prawem, wchodzącej na drogę przestępstwa, gdzie alkohol, narkotyki i szybkie kontakty seksualne są podstawowym atrybutem, jest napisana w typowym żargonie młodzieżowym pełnym wulgaryzmów, przedstawia pewien koloryt życia tego środowiska, którego do tej pory nikt nie odważył się przedstawić w taki sposób.
...recenzja książki
Powieści takie, jak ,,My z poprawczaka” Orfeusza Nowakowskiego można rozpatrywać bardzo różnie, podobnie, jak chociażby twórczość Doroty Masłowskiej, laureatki nagrody NIKE 2006. Autorzy obu książek w podobnie nowatorski sposób podchodzą do konwencji i stylu, operując wulgarnym językiem i epatując wręcz naturalizmem. Masłowska jednak stosuje ten zabieg w celu przejaskrawienia karykaturalnego wymiaru świata przedstawionego, Orfeusz Nowakowski zaś, by podkreślić autentyczność głównego bohatera i rzeczywistości, jaka go otacza. Efekt jest wstrząsający. ,,My z poprawczaka” to literatura z jednej strony szokująca czytelnika naoczną relacją ze strefy ulicznego marginesu, z drugiej zaś poruszająca problemy, jakie nękają współczesną młodzież, wychowywanej bardzo często w warunkach skrajnej rodzinnej patologii.
Główny bohater powieści ,,My z poprawczaka” i zarazem narrator to młodociany przestępca, którego ojciec jest alkoholikiem, matka zaś prowadzi w domu melinę, nierzadko oddając się przypadkowym bywalcom. Bity przez ojca i poniewierany przez matkę nastolatek bardzo szybko sprzymierzył się z ulicą, pełną takich jak on, wyrzuconych poza ramy zdrowego życia w społeczeństwie. Tutaj najważniejsze jest być prostym, manifestować najprymitywniejszy sposób myślenia, gdyż każdy ma już dość labiryntu życia, w którym całkowicie się pogubił. Poza grupą można robić wszystko - napadać i kraść, kłamać i oszukiwać, jednakże biada temu, kto zdradzi, wtedy staje się frajerem i traktuje się go, jak pedofila w więzieniu. Rozrywka to narkotyki, kupione za łupy z kradzieży i włamań oraz dyskoteki pełne zagubionych dziewczyn, poszukujących jakiejkolwiek formy ciepła i czułości, będących jednak zaledwie uosobieniem szybkiego seksu bez zobowiązań. W przestępczym światku rządzą jedynie pieniądze, nie ma tu bowiem zbędnych uczuć i emocji, których rodzice nie byli ich w stanie, lub też nie chcieli nauczyć. Osobą najbardziej poważaną może być nawet dobrze zbudowany dwunastolatek, dopóki nie brakuje mu pewności siebie i pieniędzy, wydawanych na wyszukane drinki i najdroższe narkotyki. W świecie ulicznego marginesu oparty na zezwierzęconym, prymitywnym systemie wartości prestiż znaczy bardzo wiele.
Orfeusz Nowakowski w książce ,,My z poprawczaka” postawił przede wszystkim na autentyzm wynikający z pierwszosobowej narracji głównego bohatera, będącego jedynym łącznikiem pomiędzy czytelnikiem a opisywanym światem. Rezygnacja z wszelkiej poprawności zarówno językowej i stylistycznej jest w tym wypadku w pełni wytłumaczalna. Człowiek z marginesu bowiem, stojący w pełnej opozycji do panującego wszem i wobec porządku niekiedy nieświadomie adaptuje do swojego chaotycznego światopoglądu niezbędne prawa. Prostota wyrażania się, mimo tego, że bazuje w ogromnym stopniu na rażących wręcz wulgaryzmach wymaga niekiedy urozmaicenia w postaci jednego z losowo przyswojonych słów, czy zwrotów, jakimi operuje człowiek wykształcony. Główny bohater książki ,,My z poprawczaka” nie jest bowiem głupi, jego inteligencja jest po prostu stępiona przez oparty na pierwotnym systemie wartości świat, w którym żyje. Problemy wychowanków poprawczaka są ciągłą lawiną przyczyn i skutków, niekończącą się drogą, w której na każdym kroku istnieje alternatywa, możliwość zmiany, jest ona jednak odrzucana, bo prawie niemożliwym jest wyrwanie się z utartych motywów postępowania. Im dalej zaś, tym gorzej.
Powieść „My z poprawczaka” należy wręcz polecić każdemu, kogo choć trochę interesuje schorowana rzeczywistość polskich ulic. Problem ów nie byłby może w naszym kraju aż tak ważny, gdyby nie liczba przestępstw, stale rosnąca mimo tego, że warunki życia uległy znacznemu polepszeniu. Być może dzięki inicjatywie, jaką zapoczątkował Nowakowski uda się w Polsce zmienić metodę "kija i marchewki" na próbę likwidacji raczej przyczyn przyczyn, niż skutków.
Orfeusz Nowakowski, „My z poprawczaka” , Wydawnictwo ON, ISBN: 83-902868-2-3, oprawa miękka, s. 239. / recenzja Gabriela W. Kamińskiego /
UWAGA:
Książka zawiera niecenzuralne słownictwo!
/ 240 stron na,, ostro ” /
Nie jest to książka dla grzecznych panienek i romantyków, jest to powieść przedstawiająca prawdziwy rynsztok życia, epatujący przemocą, wulgaryzmem - taka jest ta powieść, opisująca meliny, narkotyki, alkohol, łatwy seks, przemoc i przestępstwo, prymitywne żądze, najprostsze instynkty zaspokajane perfidnie i w każdy możliwy sposób, obrzydliwy aż nadto wulgaryzm, wulgaryzm łamiący każde tabu i konwenanse przyzwoitości!
Jeżeli chcesz przeczytać fragmenty powieści wyślij do mnie e- maila. Zapraszam!
...fragmenty wywiadu radiowego przeprowadzonego z autorem książki przez Tomasza Kosiorka -
...Polskie Radio Bis...
Tomasz Kosiorek ::.. nie dajcie się zwieść, jutro wcale nie będzie lepiej, jutro wcale nie nastąpi poprawa. My z poprawczaka” to opowieść o chłopaku, w życiu którego , w zasadzie nie ma nic dobrego. Czy to jest prawdziwa opowieść, bo po tej lekturze mam wrażenie, że w życiu tego chłopaka jakby nic dobrego w jego życiu się nie zdarzyło. To pasmo samych strasznych doświadczeń, ukształtowały człowieka takim ,jakim jest opisany w tej książce...
Orfeusz Nowakowski : Jeżeli chodzi o powieść, było dużo pytań czy to jest fikcja czy prawda. Z tego względu, że w patologii tkwię od wielu lat jako zawodowiec, to w tym momencie mogę powiedzieć, że biorąc pod uwagę przeczytanych setki akt osobowych, setki rozmów z nieletnimi, setki rozpraw sądowych, odwiedzania melin,, to wszystko stworzyło pewien obraz patologii, zachowania, które jest w sprzeczności z tym co możemy zaakceptować. Rzeczywiście ten chłopak jest zagubiony i nie jest to tak wprost do końca , gdyż to jest pewnego rodzaju określony proces. Proces narastający, nie zaczynający się od złego czynu, przestępstwa, ale już od zaniedbań wychowawczych...
T.K …powinniśmy także wspomnieć o języku, ty to napisałeś językiem, ostrym to mało powiedziane, chyba najwłaściwszym określeniem tego języka jest określeniem jego wulgarnym, chociaż ten język nie zaskakuje, kiedy czytamy , powiem to w cudzysłowie, o przygodach tego człowieka. W zasadzie jest to strumień świadomości, taka narracja młodego człowieka, który mówi i myśli takim językiem, tak przy okazji głównie myśli o seksie i o tym skąd wziąć następną kasę i skąd wziąć narkotyki. To są główne tematy jego zainteresowań.
O.N …Przede wszystkim chciałem przedstawić w tej powieści subkulturę, którą widzę na co dzień, z którą obcuję i obserwuję od lat. Nikt do tej pory nie odważył się pokazać tego, co akurat jest w mojej powieści, a ktoś musiał. Powieść moim zdaniem ma wielkie przesłanie, próba uzmysłowienia wielu osobom jak się rodzi zło i do czego może doprowadzić ewaluacja tego rodzaju życia młodzieży pozostającej całkowicie bez kontroli. Problem jest złożony, wiemy o tym doskonale, problem wieloaspektowy, ale nie znaczy to, żeby wobec niego być obojętnym. Ja rozumiem ich, nie w tym sensie czynienia zła, ale rozumiem, że oni nie wytrzymują presji czynników sytuacyjnych, tych, które właściwie prowadzą ich do ucieczki. Oni nie znają innej drogi jak ucieczka w alkohol, narkotyki , łatwy seks. Grupa rówieśnicza określonego typu i właściwie oni się gubią, a im dalej tym jest gorzej...
T.K …Zaczyna to być droga w jedną stronę...